Kilka tygodni temu zostałem zapytany o to w jaki sposób oceniam startupy. Nie jestem inwestorem, ale jak każdy kto jest związany z „branżą” muszę choć trochę się orientować „kto jest kim i dlaczego„. Czym się kieruje przy ocenie startupu?
Szansą rynkowa? Jakością produktu czy MVP? Umiejętności egzekucji? Doświadczeniem? Super founderami? Wizją?
Wszystko to zawodzi. Tworzenie nowych produktów czy usług jest ekstremalnie nieprzewidywalne. Nikt (nawet boski inwestor venture capital) nie jest w stanie przewidzieć tego jak świat technologii rozwinie się za tydzień, miesiąc czy rok. Jedną z nielicznych przewag które mogą mieć startupy nad innymi firmami to efektywniejsze (zwinne) reagowanie na zmiany rynku.
Zakładam że nie ma technologicznych barier, a w zespole są niezbędne kompetencje do stworzenia produktu bądź startup ma wystarczające zasoby finansowe by ściągnąć ludzi z potrzebnymi umiejętnościami czy wiedzą. Charakterystyka organizacji która zwiększa szansę na sukces czyli umożliwia reagowanie na zmiany rynku wymaga:
- sprawnej komunikacji wewnątrz firmy – wg. Bena Horowitza stworzenie i zaimplementowanie sprawnego systemu komunikacji wewnątrz firmy jest jednym z najważniejszych zadań CEO ,
- wspólnego, określonego, wiadomego i powszechnie znanego celu/wizji,
- zainteresowanie problemem który jest rozwiązywany przez tworzony produkt/usługę,
Nie zawsze wiem co się dzieje za kurtyną w startupie. Founderzy swoim charakterem/zachowaniem zazwyczaj wskazują jaką organizacje stworzą. Niewygadany CEO?
To się przekłada na moje oczekiwania wobec założycieli. Atrybutami, bo nie wiem jak to nazwać, które szukam w founderach są:
- komunikatywność,
- konkretność/celowość/umiejętność-odpowiedzi-na-dlaczego-to-robisz?,
- historia z rynkiem na który projekt tworzą,
Founderzy z takimi cechami, budujący zwinną organizacje zmniejszają znacznie prawdopodobieństwo skrajnej porażki i głośnego bankructwa. Skrajnie mało prawdopodobnym scenariuszem wydaje mi się sukces organizacji która nie jest w stanie się uczyć i dostosowywać do rynku, bo hej średnio nawet startupom które „wyszły” zdarza się przynajmniej jeden pivot.